Queen

Queen Debiutancki album zespołu Queen może śmiało ubiegać się o tytuł najbardziej niedocenionej płyty wszech czasów... Nagrany na przestrzeni dwóch lat, wydany został w roku 1973, w momencie pełnego rozkwitu ruchu glam-rockowego. W rezultacie zespół oskarżono o imitację i wtórność, zupełnie zapominając iż w momencie podpisania kontraktu z E.M.I. to właśnie Queen zapoczątkowało „kolorowy” wizerunek sceniczny połączony z gitarowym graniem. A już w ogóle nie zwrócono uwagi na to, że to właśnie jednak MUZYKA była tym, co odróżniało Queen od całej glam-rockowej sceny...

Na QUEEN bardziej niż na jakiejkolwiek innej płycie zespołu słychać wpływy innych artystów; słychać też ciągłe poszukiwanie WŁASNEGO brzmienia i - zwłaszcza w grze Briana - częste nawiązania czy wręcz cytaty z muzyki tych, na których nasza czwórka się wzorowała. Wbrew jednak temu co pisała brytyjska prasa, zespół stworzył naprawdę niesamowitą muzykę - gdyby została wydana dwa lata wcześniej, płyta ta wymieniana byłaby jednym tchem obok takich tytułów jak IV Led Zeppelin, In Rock Deep Purple czy Master Of Reality Black Sabbath. Przesada? Niekoniecznie...

Freddie Weźmy wszystko po kolei - KEEP YOURSELF ALIVE to wspaniały Zeppelinowy utwór, posiadający jednak większość znaków stylu Queen, oczywisty kandydat na singiel. DOIN' ALL RIGHT, utwór jeszcze z czasów Smile, to pierwsze użycie pianina - przecudne zmiany tempa i nastroju już wtedy ukazywały potencjał drzemiący w tej czwórce muzyków... GREAT KING RAT to chyba najbardziej niedoceniona piosenka z katalogu grupy - rozbudowany, „brudny”, napisany ewidentnie po wsłuchaniu się w parę płyt The Who - jeden z pierwszych napisanych przez Freddiego. MY FAIRY KING z kolei to najbardziej stylowy numer tego albumu, przedsmak QUEEN II, przedsmak tego barokowego przepychu jaki miał być znakiem firmowym kolejnych czterech wydawnictw.

Keep Yourself Alive LIAR to zdecydowanie najbardziej frapujący utwór - wokal Freddiego już wskazywał na klasę mistrzowską, przewspaniała linia basu pokazywała, że John Deacon nie był li tylko i wyłącznie uzupełnieniem składu. A te riffy... A ta perkusja... THE NIGHT COMES DOWN to sympatyczny, semi-akustyczny utwor, zaśpiewany jednak przez Freddiego jakby trochę od niechcenia... Ciekawe wrażenie robią za to chaotyczne wstęp i zakończenie. Chwilę później mamy drastyczną zmianę tempa i nastroju - szybki, agresywny MODERN TIMES ROCK'N'ROLL z „metalowym” wręcz wokalem Rogera. Dla fanów jego głosu mocny akcent tego albumu, dla tych mniej za nim przepadających - cóż, ciągle genialny riff... No a potem nadchodzi riff jeszcze lepszy - SON AND DAUGHTER. Równie dobrze mógłby być napisany przez Tony Iommiego i znajdować się na jakiejkolwiek płycie Black Sabbath... No i końcówka płyty - JESUS jest ciekawym utworem, choć wielka szkoda, że nie użyto wersji z De Lane Lea Studios, dużo ciekawiej brzmiącej; wersja albumowa jest chyba odrobinkę za „czysta” i przez to jakby nie pasująca do reszty albumu, choć to... ciągle świetny utwór!!! Potem już tylko króciutka (i niepotrzebna, moim skromnym zdaniem) zapowiedź tego, co na następnej płycie i... tyle...

Suma sumarum QUEEN to naprawdę genialna płyta - jedynym jej mankamentem mogłaby być bardzo sucha produkcja, która nie podobała się zresztą samemu zespołowi... Właśnie dlatego na albumie nie znalazł się bardzo udany utwór MAD THE SWINE a w przypadku THE NIGHT COMES DOWN znaleziono kompromis i użyto wersji nagranej dwa lata wcześniej w studiach De Lane Lea... Z drugiej jednak strony ta niby-niedoskonała produkcja stworzyła pewną atmosferę sprawiając iż płyta ma swój niepowtarzalny klimat w pełni oddający ducha tamtych czasów - wczesnych lat 70... Jeśli lubisz The Who, Led Zeppelin, The Yardbirds lub Black Sabbath, polubisz i ten album. I to bardzo...!!!

Ciekawostki:

Mało wiadomo o pierwszej sesji i nagraniach dokonanych jeszcze przed podpisaniem kontraktu z EMI - kilka nagrań jednak przetrwało na próbnych winylach bądź też w taki czy inny sposób dostało się w ręce kolekcjonerów. Przede wszystkim owoc legendarnej sesji w De Lane Lea Studios - zmienione wersje KEEP YOURSELF ALIVE (akustyczny wstęp), GREAT KING RAT, LIAR i JESUS (dużo dłuższa!). Zespół próbował kilku kompozycji wcześniejszych zespołów Briana, Rogera i Freddiego (POLAR BEAR, wczesna wersja STONE COLD CRAZY - utworu Wreckege), istnieją też plotki o nagranych coverach (studyjna wersja znanego z koncertów ROCK'N'ROLL MEDLEY). Dodajmy do tego jeszcze nie wydaną kompozycję SILVER SALMON (bardzo ciężki rockowy numer) czy bardzo wczesne wersje OGRE BATTLE czy SEE WHAT A FOOL I'VE BEEN i naprawdę można oczekiwać zapowiadanego na 2009 Box Setu z wielką niecierpliwością!!!

Zobacz też: dyskusja na temat płyty na forum queen.pl

Powrót do strony głównej